4 czerwca 2011 wybraliśmy się wraz z opiekunami na trzydniową wycieczkę do Zakopanego. Wszyscy byliśmy zmartwieni, bo rano „padało jak z cebra”, a przecież na wyjeździe ładna pogoda jest sprawą bardzo istotną. Na szczęście dojeżdżając zobaczyliśmy, że jest słonecznie i nie grozi nam deszcz. Po zakwaterowaniu, wybraliśmy się z przewodnikiem na wycieczkę po okolicy. Zwiedziliśmy stary kościół na Jaszczurówce, potem spacerkiem udaliśmy się pod wyciąg na Nosal, a potem pod Dużą Krokiew, gdzie wielokrotnie skakał Adam Małysz. Na małych skoczniach odbywały się treningi młodych skoczków. Niektórzy byli młodsi od nas. Skakały nawet kilkuletnie dziewczynki, które dźwigały na swoich barkach narty do wyciągu. Zaimponowali nam swoją wytrwałością, pracowitością. Następnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Doliny Kościeliskiej. Wędrowaliśmy kilka godzin. Po drodze mogliśmy zobaczyć, jak w bacówce wytwarza się oscypki oraz wapienne skałki porośnięte roślinnością. Kilka minut drogi przed schroniskiem złapała nas burza. Mogliśmy się przekonać, jak w górach szybko zmienia się pogoda. W ciągu kilku minut piękne słońce zamieniło się w ulewę, grzmoty i błyskawice. Na szczęście cali i zdrowi dotarliśmy do celu.
W schronisku odpoczęliśmy godzinę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze zwiedziliśmy przepiękny Kościół Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach. Górale wybudowali go jako podziękowanie za uratowanie życia Jana Pawła II po zamachu na Placu świętego Piotra. Byliśmy bardzo zmęczeni wędrówką ponad 16 kilometrów, jednak zajechaliśmy jeszcze na Krupówki, aby przespacerować się tą najsłynniejszą ulicą Zakopanego. Ostatniego dnia wybraliśmy się na Gubałówkę. Zrobiliśmy zakupy, a potem wyciągiem wagonikowym udaliśmy się na szczyt. Czekały na nas piękne widoki. Mogliśmy podziwiać jedyny w Polsce krajobraz wysokogórski ze szczytami. Największe wrażenie zrobił na nas majestatyczny Giewont z krzyżem. Naprawdę było co podziwiać!!!
O godzinie 14.00 ruszyliśmy w drogę powrotną. Wstąpiliśmy jeszcze do starego i pięknego Klasztoru Benedyktynów w Tyńcu pod Krakowem. Wróciliśmy około 20.00, zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. Wycieczka była udana. Zwiedziliśmy wiele pięknych miejsc, przeżyliśmy burzę w górach, poznaliśmy roślinność Tatrzańskiego Parku Narodowego. Połączyliśmy przyjemne z pożytecznym. Myślimy, że w przyszłym roku czeka nas równie ekscytująca wyprawa!!!