Historia wspomina także, o niejakim żołnierzu o nazwisku Sander z Pokrzywnicy, który jako pierwszy został odznaczony Krzyżem Zasługi (Eisernen Kreuz 2 Klasse).W 1933 roku na terenie wsi znajdowało się 207 gospodarstw (1166 mieszkańców).W 1939 roku nastąpił wybuch II Wojny Światowej. W tym czasie Pokrzywnica liczyła 1253 mieszkańców. Mężczyzni z wsi (w tamtych czasach Nesselwitz) zostali powołani do wojska. Niestety wielu z nich nie powróciło. Tablice z nazwiskami poległych i zaginionych, znajdują się na ścianie przy wejściu głównym na cmentarz parafialny. Ciekawostką jest też to, że podczas trwania wojny z dzwonnicy zostały zabrane dwa większe dzwony, gdyż w tych czasach było zapotrzebowanie na metale szlachetne. Nowe dzwony zostały zakupione oraz poświęcone na przełomie lat 50/60-tych.
W tym samym czasie nadłamał się krzyż zwieńczający wieżę kościelną. Sprowadzona przez ks. Józefa Lampkę firma wyceniła ponowne zamontowanie krzyża na kwotę 36 tys. zł. Powodem tak wysokiej kwoty był fakt postawienia bardzo wysokich rusztowań. Po rozważeniu kilku innych opcji naprawy za reperację zabrał się parafianin Jan Stokłosa wraz z pomocnikiem. Jak sam wspomina było to przed samymi świętami Bożego Narodzenia. Był wtedy ostry mróz. Pan Stokłosa wszedł na wieżę tak wysoko jak tylko to było możliwe. Następnie zrobił małe okienko, przez które wystawił bardzo długi żerdź, po którym wspiął się aż do samego krzyża. Tam przywiązał się linami. Jednak, gdy tylko dotknął krzyża, ten spadł robiąc dziurę w dachu kościoła. Musiał zatem zejść po niego i ponownie wspiąć się na szczyt świątyni. Krzyż został wciągnięty linami, gdyż waży ponad 100 kg i mierzy 2,20 m. Tym razem montaż krzyża przebiegł pomyślnie i na szczęście zakończył się bezpiecznie. Ówczesny proboszcz ks. Józef Lampka tak bał się o życie i zdrowie parafian, którzy podjęli się naprawy, iż tego dnia wyjechał ze wsi, aby tego nie widzieć.
W 1943 roku w Pokrzywnicy istniał oddział roboczy jeńców brytyjskich obozu w Łambinowicach – Komando Stalag VIII B Lamsdorf (było to komando pracy).W roku 1944 nie widząc możliwości utrzymania terytoriów nad Odrą, armia niemiecka przystąpiła do zaminowania jej obszarów głównie na jej lewym brzegu. Przede wszystkim zaminowywane były pola uprawne okolicznych wiosek w tym Pokrzywnicy. Przed nadejściem armii radzieckiej władze niemieckie zarządziły ewakuacje ludności cywilnej, ludzie jednak nie chcieli opuszczać swoich domów, w których mieszkali od pokoleń. Wraz z nadejściem czerwonoarmistów i plotek o ich postępowaniu względem ludności cywilnej większość mieszkańców opuściła tereny naszego powiatu, zostały jedynie osoby starsze umiejące mówić po polsku. Według ustnych podań mieszkańców, część z nich uciekając dotarła do Regensburga (Niemcy- Bayern) pod ówczesną fabrykę Messerschmitta (obecnie fabryka BMW), inni jedynie do pobliskiej wioski Walce. Widząc sytuację jaką zastali na miejscu postanowili wrócić do swoich domostw. Wracali jednak już piechotą, gdyż konie które ciągnęły wozy z dobytkiem zajęło wojsko.
Pokrzywnica była broniona przez 344 Dywizjon Piechoty, który miał w rejonie Pokrzywnicy i Dobieszowic działa szturmowe. Dowódcą był kapitan Joachim Lederer. 23 stycznia 1945 roku 314 Dywizja Piechoty i frontu ukraińskiego armii radzieckiej dotarła do Kędzierzyna-Koźla. 18 marca 1945 o godzinie 2:00 Pokrzywnica, a raczej to co z niej pozostało, została zajęta przez Armię Czerwoną. Wraz z wycofującą się częścią wojsk niemieckich ewakuowano resztę ludności cywilnej, ale jedynie tej która tego chciała. Od 1945 roku była przeprowadzona akcja weryfikacji rdzennych mieszkańców, która miała na celu sprawdzić możliwość spolonizowania tej ludności. Akcja ta trwała aż do roku 1949. Osoby zweryfikowane negatywnie musiały opuścić swoje domy i gospodarstwa i udać się na emigracje do Niemiec.
W 1945 roku w Pokrzywnicy zostało jedynie 148 mieszkańców. Jesienią roku 1945 do Pokrzywnicy sprowadziło się 19 rodzin (ok. 150 osób) z kresów wschodnich. Większość z nich pochodziła z Hanaczowa (woj. lwowskie). Każda z nich otrzymała przydział ziemi oraz budynki gospodarskie. Wraz z przesiedleńcami przybył do parafii o. Gościński.